Właściwie to tytuł tej notki mógłby posłużyć za całą moją recenzję trzeciej części Fantastycznych zwierząt. Idąc do kina poprzeczkę zawiesiłam tak nisko jak tylko było to możliwe. Głównie dlatego że przed seansem nadrobiłam dwie poprzednie części i... było to doświadczenie jedynie w połowie przyjemne.
Pierwsze Fantastyczne zwierzęta były całkiem lekkim filmem o sympatycznym czarodzieju i jego ukochanych zwierzątkach wplątanych w większą intrygę. Może ciężko nazwać tę produkcję dziełem sztuki, ale przynajmniej dało się to oglądać. Czego niestety nie mogę powiedzieć o Zbrodniach Grindelwalda. Możecie mi przystawić pistolet do głowy a i tak nie będę w stanie streścić fabuły tego filmu. Jeśli w ogóle ten film miał jakąś fabułę, a nie dziki zlepek wątków, rodzinnych backstory i martwych niemowląt? Serio, o co chodzi z tymi tragicznymi śmierciami małych dzieci, naprawdę ich tu sporo.
Dlatego najnowsza część z cyklu miała jedno zadanie - nie zanudzić mnie na śmierć. I nawet się udało.
Po pierwsze - Tajemnice Dumbledore'a mają dużo spójniejszy pomysł na siebie. Mamy jedną konkretną intrygę, czyli magiczne wybory najważniejszego przywódcy czarodziejskiego świata z pomocą jakiegoś specjalnego myszojelenia. Grindelwald oczywiście chce wygrać, a nasi bohaterowie oczywiście muszą mu w tym przeszkodzić. I zatrzymajmy się przy postaciach pobocznych, bo te mają w sobie nieco charyzmy. Co prawda, nie zobaczymy tutaj pogłębionych portretów psychologicznych, ale dzięki całkiem dobrej grze aktorskiej przynajmniej przyjemnie ogląda się ich interakcje.
Ponadto parę momentów wywołało u mnie szczery uśmiech. Z kolei w Tajemnicach Dumbledore' sceny akcji miały w sobie dużo większą dozę kreatywności niż w poprzednich częściach. Jednym słowem - ten film miał JAKĄŚ fabułę. Nie mówię, że dobrą, ale ma.
Wydaje mi się, że scenariusz trzeciej części Fantastycznych zwierząt można trochę porównać do tej zabawy, w której jedna osoba mówi jedno lub dwa zdania jakiejś historii, a kolejne osoby w kolejce dopowiadają dalszą część. Fabuła naprawdę chce przykuć uwagę widza i nawet jej się to udaje, ale im dalej w las, tym mniej rzeczy trzyma się kupy. Ale z drugiej strony świat Harry'ego Pottera zawsze był pełen fabularnych dziur. Czy bardzo przeszkadzały mi one w seansie Tajemnic Dumbledore'a?
Niekoniecznie. Zdecydowanie był to najprzyjemniejszy seans w porównaniu do dwóch poprzednich. Nie nazwałabym trzeciej części Fantastycznych zwierząt dobrym filmem, ale przynajmniej zapewnia on jakąś rozrywkę. Jeśli jesteście fanami serii i nie będziecie zbyt mocno analizować scenariusza, to jest prawdopodobieństwo, że będziecie bawić się dobrze.
PS. Mój mózg ciągle upierał się, że oficjalne tłumaczenie tego filmu to Sekrety a nie Tajemnice, więc jeśli coś pomyliłam w tekście, to wybaczcie.
0 Komentarze