Filmami, który na pewno będą kojarzyć mi się z latem 2024 będą Challengers oraz Deadpool i Wolverine.
Obcy: Romulus również przypadł mi do gustu, mimo że jakoś nie jestem wielkim fanem całej serii, bardziej casualowym widzem. Ale akurat ta odsłona Aliena zaimponowała mi kilkoma kreatywnymi scenami i postacią androida.
Udało mi się też nadrobić takie pozycje jak: Megan, Hellboy 2, Van Hellsing czy Bad Education. Totalnie też rozumiem zachwyty nad Godzillą Minus One. Osobiście ten film kojarzył mocno mi się ze Szczękami, ale zamiast dużego rekina mamy dużego jaszczura.
Ah i oczywiście muszę wspomnieć, że we wrześniu do kin trafił chyba najlepszy pełnometrażowy film z uniwersum Transformers, czyli Transformers Początek.
Z kolei w temacie gamingowym na pierwszy plan wysunęły się trzy ciekawe produkcje.
Po pierwsze RPG Dread Delusion skradło moje serce gameplayem opartym na eksploracji. Uwielbiam zwiedzać w grach wideo, a ten tytuł dosłownie nagradza za szwendanie się po mapie. A dodatkowo intryguje tą dziwną, wręcz psychodeliczną estetyką. Więcej na temat Dread Delusion przeczytacie w mojej recenzji.
Ponadto trochę wbrew sobie (gdyż rzadko sięgam po gry z walką turową) przypadł mi do gustu Warhammer 40 000: Mechanicus. Sterowanie cybernetycznymi kapłanami sprawia mi mnóstwo przyjemności. O tym tytule też przeczytacie więcej w mojej recenzji.
Z kolei pod koniec sierpnia strasznie wciągnął mnie Dave The Diver. Na pierwszy rzut oka to kolejna produkcja z gatunku cozy. Ot, w dzień łowimy ryby, wieczorem prowadzimy restaurację. Jednak z czasem gra odkrywa kolejne karty i okazuje się, że Dave the Diver pęka w szwach od ciekawych elementów i mechanik. Bardzo polecam.
W temacie książkowym działo się dosyć sporo. Wciąż kontynuuję moją love-hate relację z twórczością Marty Bijan. Nocne godziny zawiodły mnie końcowym zwrotem akcji, ale słuchowisko było cudowne. Dopiero Wakacje pod morzem były pierwszym dziełem tej autorki, co do którego nie mogę się za bardzo przyczepić. Dobra powieść grozy z paranormalnym hotelem w tle.
Skoro o horrorach mowa to musze wspomnieć o książce Unicestwienie, na podstawie której powstał film Anihilacja. Adaptacja przypadła mi do gustu tak samo jak materiał źródłowy, z tą różnicą, że pod niektórymi względami książka jest jeszcze dziwniejsza niż film. Z kolei nieco wynudziła mnie powieść Wilcza pieśń, co mnie dosyć zdziwiło i rozczarowało, bo queerowy romans o wilkołakach brzmiał jak pozycja dla mnie.
Dużo bardziej spodobała mi się baśń Cierń, krótka historia która nieco stawia na głowie typowe dla tego gatunku tropy. A jeśli lubicie piratów w scenografii fantasy to z ręką na sercu mogę polecić Trylogię Mórz Wszetecznych.
Z pozycji non-fiction z kolei podobała mi się Dziewczyna w spektrum, Podcastex. Polskie milenium oraz Zrozumieć Japonię
Moja serialowa wiosna była dosyć uboga. Udało mi się nadrobić Gen V, które pod niektórymi względami podobało mi się chyba nawet bardziej niż The Boys. Twórcom wyszła teen drama z mroczną intygą w tle o wiele lepiej niż w produkcjach o podobnym założeniu.
Z kolei opinie o X Men 97 nie kłamały - to kawał dobrze opowiedzianej historii. Idealny balans pomiędzy dramami niczym z opery mydlanej i superbohaterskimi rozterkami.
0 Komentarze