Mój pierwszy tekst skupił się na tekstach kultury, które ujrzały światło dzienne w 2024 roku. Teraz powiem coś o rzeczach, które zadebiutowały wcześniej, ale zyskały moją sympatię w tym roku. 


***


Szkoda, że animacja Pies i Robot nie zyskała więcej uwagi, bo to świetna historia o relacjach... między roboto-psich? 

Trochę tutaj będzie o robotach, bo książka Psalm dla zbudowanych w dziczy podobnie jak Pies i Robot przybliża nam relację dwójki postaci. Tym razem mamy niebinarnego mnicha i ciekawą świata maszynę. Fabuła oparta jest mocno na rozmyślaniach i dialogach pomiędzy tą dwójką, ale tak przyjemnie mi się ich słuchało (w audiobooku), że potrzebuję więcej. Na szczęście na rynku znajdziemy już drugą część - Modlitwa za nieśmiałe korony drzew

Z kolei zbiór opowiadań Ja, robot Isaaca Asimova jeszcze bardziej pochyla się nad naturą ludzkiej inteligencji. Znajdziemy tutaj androidy zaprzyjaźnione z ludźmi, popadające w obłęd czy doświadczające bardzo sprzecznych emocji wynikających z ich zaprogramowania. Na podstawie powieści Asimova został nakręcony obejrzany przeze mnie w tym roku serial Fundacja. Do obejrzenia zachęciła mnie rola Jareda Harrisa, ale fascynujący świat sci-fi oraz fikcyjna nauka pozwalająca przewidywać przyszłość zatrzymała na dłużej. 

Zostając w klimatach sci-fi wspomnę jeszcze o Severance, czyli serialu, w którym pracownicy korpo rozdzielają swój mózg i pamięć pomiędzy pracę a życie prywatne. Wchodzą do biura i od razu wychodzą, bo nie pamiętają całego dnia. W drugą stronę jest dużo gorzej - ich pracowe alter ego ma wrażenie, że ciągle jest w pracy. Przerażający koncept, ale serial bardzo dobry i nie chcę pisać więcej o fabule, bo odkrywanie kolejnych kart to świetna zabawa. 

Oprócz tego seriale przyciągnęły mnie historiami o wielkich potworach (Monarch: Legacy of Monsters) czy o kosmicznych robotach (Transformers: Cyberverse).

Z książek zdecydowanie najbardziej zapadły mi w pamięć wspomnienia aktorki Jennette McCurdy spisane w Cieszę się że moja mama umarła. To smutna pozycja dobitnie mówiąca o tym, jak niebezpiecznym miejscem dla młodych osób jest showbiznes. Podobnie przygnębiającą lekturą był Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności.

W tym roku udało mi się na własnej skórze przekonać, że gra Dave the Diver zasługuje na wszystkie pochwały, które otrzymała. To bardzo wciągająca, urocza i humorystyczna produkcja. Pełną recenzję gry przeczytacie oczywiście na portalu Grajmerki. 

Skoro o morzu mowa to wspomnę też o grze Octodad. Jeśli chcecie się przekonać jak trudno jest poruszać się przy pomocy macek, kiedy udajesz, że jesteś przykładnym mężem i ojcem a nie ośmiornicą w garniturze, to bardzo polecam. Daje to mnóstwo frajdy. Chociaż czasem manipulowanie mackami potrafi frustrować. 


***


Z optymizmem spoglądam w nadchodzący rok. Wiem, że jeśli nie przypadnie mi nic do gustu z premier 2025 roku (choć ciężko mi w to uwierzyć ;)), będę nadrabiać inne ciekawe rzeczy.