Jeśli śledzicie mnie od pewnego czasu wiecie, że mam słabość do gier indie. Uważam, że gry video są tak samo "poważnym" medium jak filmy i książki, a interaktywność pozwala opowiadać historie w jeszcze ciekawszy sposób. W przypadku gier niezależnych twórcy mają nieco więcej swobody - nie muszą przecież tworzyć idealnego produktu, a pracować głównie z pasji - więc często kładą one nacisk na nietuzinkowe fabuły. Jednak nawet najbardziej oryginalną historię można włożyć w ramy jakiegoś schematu, prawda?

Ostatnio zastanawiając się nad grami, które najbardziej zapadły mi w pamięć zauważyłam w nich pewne podobieństwa. W tym medium wykrystalizował się podgatunek, motyw, trop nazwany przeze mnie żartobliwie "kobieta wraca na stare śmieci i musi pogodzić się z przeszłością". Brzmi to dosyć specyficznie, ale wbrew pozorom wiele tytułów można pod to podpiąć. Co ciekawe growe protagonistki decydują się na powrót z różnych powodów. Niektóre odwiedzają rodzinny dom po latach, inne próbują rozwiązać pewną tajemnicę, kolejne - zrozumieć kogoś bliskiego. 

Rozmowa Mae z matką jest jednym z moich ulubionych momentów w grze.


Mae Borowski - główna bohaterka gry Night in the Woods wraca nie do końca z własnej woli. Rzuca ona naukę w college'u i znowu zamieszkuje w domu rodziców. Odnawia również kontakty z dawnymi znajomi, nawiązuje kolejne relacje, zbliża się do krewnych. Próbuje też pogodzić się z własnymi demonami i zrozumieć, co tak naprawdę sprawiło, że przerwała naukę. A w tle zmagań bohaterki majaczy tajemnicze zaginięcie jej przyjaciela. Night in the Woods można odczytywać na wiele sposobów. Mae po powrocie zdaje sobie sprawę, że nie pasuje już do swoich przyjaciół. Wciąż ma w sobie tę naiwność, wręcz ignorancję, którą wytyka jej dawna przyjaciółka Bea. Musi ona zajmować się sklepem swego coraz słabszego ojca i wyśmiewa łopatologiczne i nierealne rozwiązania, które podpowiada jej Mae. Ba, nawet z pozoru najbardziej beztroscy przyjaciele Mae zdają się mieć już konkretny plan na życie. Tak jak nieco postrzelony Gregg, z którym główna bohaterka kiedyś psociła, teraz planuje wspólne życie ze swoim chłopakiem Angusem. Sam Angus jest kimś, kto nieustannie walczy z własną przeszłością, ale stara się robić to konstruktywny, a przynajmniej nieszkodliwy sposób. Powrót sprawia, że Mae musi wreszcie stawić czoła temu co do tej pory próbowała zakopać gdzieś w głębi swojej duszy. 

Sylwetka domu Finchów jest co najmniej nietypowa.


Zupełnie inaczej przebiega wizyta w rodzinnym domu w przypadku Edith Finch. Główna bohaterka gry What Remains of Edith Finch wraca, by odkryć pewną tajemnicę. Jak wkrótce się dowiadujemy - nad jej rodziną ciąży swego rodzaju klątwa. Każdy krewny Edith zginął w wyjątkowo tajemniczych, pechowych czy po prostu tragicznych okolicznościach. Zwiedzamy stare domostwo i z każdą kolejną sylwetką na genologicznym drzewie, poznajemy kolejny nieszczęśliwy zgon. Tragizmu dodaje fakt, że każdą śmierć obserwujemy z perspektywy pechowego delikwenta. Wiemy, że stanie się coś złego, ale by popchnąć fabułę do przodu musimy skazać postać, którą kierujemy na śmierć. Wraz z bohaterką poznajemy kolejne tragiczne historie i odkrywamy czym tak naprawdę jest klątwa, która ciąży nad rodziną Finch.

W Gone Home pojawia się również wątek nieheteronormatywności siostry głównej bohaterki.

Do rodzinnego domu wraca również bohaterka gry Gone Home. Gdy dociera na miejsce okazuje się, że jej rodzice i dorastająca siostra zniknęli bez śladu. Dwudziestoletnia Katy (bo tak brzmi imię bohaterki) będzie musiała odkryć co stało się z jej bliskimi. Gone Home to historia z delikatną otoczką grozy podlana gęstym klimatem amerykańskich filmów obyczajowych. 

Pokój Marie wygląda naprawdę ślicznie.

Z nieco inną tajemnicą musi zmierzyć się bohaterka gry Marie's Room (o której wspominałam już wcześniej). Odwiedza ona pokój dawnej znajomej - tytułowej Marie. Protagonistka zwiedza pokój i z każdym kolejnym przedmiotem zapełnia się kartka w pamiętniku Marie, a główna bohaterka poznaje swoją znajomą od innej strony. Wkrótce okazuje się, że historia tych dwóch kobiet bywała bolesna, a nasza protagonistka święta też nie była. To nostalgiczna historia o radzeniu sobie z błędami młodości i poznawaniu innej perspektywy.  

***

Do tej kategorii można pewnie zaliczyć jeszcze mnóstwo innych tytułów - ja opowiedziałam dziś o tych, w które grałam i które najbardziej zapadły mi w pamięć. A czy Wy dopisalibyście coś do tej listy?