Ostatnio trochę zaniedbałam moją serię popkulturowych podsumowań, dlatego postanowiłam zebrać wszystkie obejrzane i przeczytane tego lata tytuły w jedną listę. Sporo tu rzeczy do oglądania, jedynie dwie gry video oraz kilka komiksów. Co ciekawe wyjątkowo zabrakło klasycznych książek. Jednak większość z pozycji na tej liście mogę wam polecić z ręką na sercu. Zapraszam do lektury. 

Zacznijmy od seriali. Myślę, że najciekawszą animowaną premierą ostatnich miesięcy był serial Invincible. To już kolejna produkcja pod sztandarem "superbohaterowie, ale...", tym razem w pełni animowana. Ta zaskakująco brutalna i smutna historia pokazuje, że posiadanie nadludzkich umiejętności to nie tylko radosne ratowanie ludzkości w blasku chwały. 

Chcąc poznać w pełni dorobek japońskiego twórcy o imieniu Satoshi Kon, postanowiłam obejrzeć trzynastoodcinkowe Paranoia Agent. Fabuła skupia się na kilku postaciach, których jakość życia polepszyła się po ataku tajemniczego chłopca z kijem bejsbolowym. Z pozoru wątki bohaterów nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale z czasem ich drogi się krzyżują, a wszystko zaczyna nabierać sensu. Niełatwo jest wyjaśnić fabułę tego serialu, ale jest to zdecydowanie jedna z najbardziej nieprzewidywalnych i nietuzinkowych historii, z jakimi zetknęłam się w kulturze. 

Z kolei o drugiej części antologii Miłość, śmierć i roboty wypowiadałam się całkiem niedawno. Pokrótce tylko wspomnę, że bardziej mi przypadła do gustu niż pierwsza. 

Z gier komputerowych udało mi się ponowie ukończyć Valiant Hearts: The Great War. Jest to tytuł, który już wspominałam na blogu w notce o grach opowiadających nietuzinkowo o wojnie. Wciąż jest to wzruszająca i zachwycająca produkcja. Twórcom udało się połączyć realistyczne przedstawienie realiów pierwszej wojny światowej z kreskówkową prostotą oprawy i pełną ludzkich postaci fabułą. Dokładniej zrecenzowałam ten tytuł na łamach portalu Grajmerki. Sporo edukacyjnych elementów znalazłam też w grze Never Alone. Opowiada ona historie inuickiej dziewczynki, która wraz z przyjaznym lisem wyrusza na niebezpieczną podróż. Jeśli interesuje was kultura Innuitów to w grze można odblokować sporo edukacyjnych materiałów video na ten temat.

Tego lata też udało mi się wrócić do częstszego chodzenia do kina. Pierwszym moim seansem zostało pixarowe Luca. To wzruszająca opowieść o dwóch morskich stworach próbujących wtopić się w ludzki tłum, o której muszę jeszcze tu kiedyś napisać. I zdecydowanie zgadzam się z interpretacją, że przedstawione w historii rozterki i przemyślenia można przełożyć na sytuację osób nieheteronormatywnych. 

Bardzo też przypadło mi do gustu kolejne podejście do historii bohaterów z Legionu Samobójców, tym razem w reżyserii Jamesa Gunna. O The Suicide Squad trochę się rozpisałam, głównie rozpływając się nad postaciami i chemią między nimi. 

Sporym zaskoczeniem z kolei był dla mnie film Free Guy. Weszłam na salę kinową gotowa na wszelkie ciarki żenady i nieudaną próbę dotarcia do fanów gamingu. (How do you do, fellow kids?) I naprawdę byłam w szoku, gdy seans przyniósł mi mnóstwo frajdy. Żarty działały, bohaterów dało się polubić, a Taika Waititi był świetny jak zawsze. Nie jest to może film idealny (kłuje mnie zdecydowanie przedstawienie związku romantycznego), ale jako kawał dobrej rozrywki dla ludzi zaznajomionych z branżową grową jak najbardziej działa. 

Z kolei z filmów dokumentalnych mogą największą uwagę przyciągnęły oczywiście te o tematyce biologii morskiej. Z ciekawszych mogę polecić Mission Blue o morskiej biolożce dr Sylvii Earle. Poznajemy jej niełatwą historię, pełną trudności w pogodzeniu kariery naukowczyni z życiem prywatnym, seksizmu, którego czasem doświadczała w akademickim środowisku czy jej najciekawszych sukcesów zawodowych. Oczywiście nie zabraknie też ekologii. 

Zaniedbałam ostatnio lekturę książek na rzecz komiksów. Zaintrygowana videosejem na temat błędnego romantyzowania relacji głównych bohaterów, przeczytałam manhwę Killing Stalking. Mogę jedynie powiedzieć, że jako psychologiczny horror ta historia sprawdza się doskonale i absolutnie nie widzę żadnego powodu by traktować więź pomiędzy protagonistami jako inną niż toksyczną. Jeśli jednak chcecie poczytać o męsko-męskim romansie dużo lepszym wyborem jest manga Given - historia czterech młodych facetów z rockowego zespołu. 

Ponadto jak może wiecie w tym roku swoją premierę miał nowy film M. Night Shyamalana pt. Old. Opowiada on historię grupy ludzi, którzy spędzają wakacje na pewnej plaży. Wkrótce okazuje się, że to tajemnicze miejsce silnie wpływa na ich organizmy, powodując bardzo szybkie starzenie się i dojrzewanie ciała. Samego filmu jednak nie widziałam, za to przeczytałam komiks Sandcastle, który posłużył jako inspiracja do fabuły. Jest to świetnie narysowana historia, w prostym stylu, całkiem charakterystycznym dla francuskich komiksów. Plaża jest w niej bardziej symbolem przemijania niż ponadnaturalnym zagrożeniem. Ot, sztuka dla sztuki. 

Komiksową premierą na którą czekałam z niecierpliwością było Gender Queer. Autobiografia, czyli historia osoby niebinarnej i aseksualnej. Świetnie, kolorowe rysunki oraz prosty, szczery język sprawiają, że może to być dobra lektura dla kogoś, kto jeszcze nie do końca rozumie trudności z którymi mierzą się osoby transpłciowe.

***

To by było na tyle!