Na początku uprzedzę, że ten tekst zawiera jedynie tytuły, które zadebiutowały dokładnie w 2022 roku. Jeśli jednak chcecie prześledzić moje popkulturowe podróże, zapraszam do zakładki Podsumowania.

***

Ku mojemu zadowoleniu, w tym roku sympatię widzów zyskało kilka produkcji z wyraźną reprezentacją osób LGBTQ+. Z pewnością furorę zrobiło Our Flag Means Death,czyli absolutnie uroczy romans pomiędzy dwójką piratów. Co prawda, humor nie zawsze trafiał w moje gusta, ale sama fabuła totalnie mnie kupiła.

Zadebiutowała też serialowa adaptacja internetowego komiksu Heartstopper. Sama historia jest bardzo urocza i pomimo poruszania poważnych problemów takich jak homofobia potrafi podnieść na duchu. 

Z kolei Sandman mnie zupełnie zachwycił i nareszcie zachęcił do sięgnięcia po komiksy z tej serii. Pierwszy raz tak bardzo kibicowałam produkcji w walce o potwierdzenie drugiego sezonu.

Seriale, które traktuję troszkę jak guilty pleasure są Moon Knight i Wednesday. Marvelowa produkcja przypomniała mi moją dziecięcą fazę na starożytny Egipt, a historia o pannie Addams osłodziła mi zimowe przeziębienie.

Miłym odkryciem było dla mnie 1889 - produkcja twórców Dark. To pełna tajemnic historia osadzona na parowcu płynącym do Ameryki. Zdecydowanie wyróżnia się różnorodną obsadą, ciekawie ogląda się serial, w którym można usłyszeć kilka języków. Każdy odcinek przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Polecam.

W kinie czas mijał mi na obserwowaniu UFO (Nope!, o którym mam całą notkę), zwiedzaniu kosmosu (disneyowski Buzz Astral, o którym już chyba nikt nie mówi) i przyglądaniu się magicznym pojedynkom (Tajemnice Dumbledora, które próbuję bronić tutaj). Ponadto wybrałam się w podróż w czasie z Elvisem albo w kosmos z Avatarem 2.

Za to z kosmicznym najeźdźcą musiała poradzić sobie bohaterka filmu Prey, czyli produkcji osadzonej w uniwersum Predatora.Wokół filmu pojawiło się sporo szumu w Internecie (w końcu bohaterką była kobieta, jak tak można!), ale koniec końców okazał się kawałkiem całkiem dobrego science fiction. 

Nieco bardziej przyziemną historię zobaczyłam we Wszystko wszędzie naraz. Chociaż może przyziemna to złe słowo, wszak główna bohaterka zyskuje umiejętność przenoszenia swojej świadomości między alternatywnymi uniwersami. Jednak było coś w sposobie w jaki została przedstawiona jej historia i relacja z córką, co sprawiło, że w tak szalonej historii znalazł się bardzo ludzki pierwiastek.

Z kolei animacje takie jak Turning Red czy Encanto również skupiły się głównie na skomplikowanych relacjach rodzinnych. Z tej dwójki jednak w pamięć bardziej zapadło mi Turning Red, które idealnie oddało nastrój wczesnych lat dwutysięcznych i niezręczność okresu dojrzewania. 

W pozytywny sposób zaskoczył mnie film Do Revenge. Ilość zwrotów akcji, świetna ścieżka dźwiękowa i absolutnie szalona fabuła sprawiła, że był to kawał dobrej rozrywki.

Bo to, że Glass Onion przypadnie mi do gustu wiedziałam od razu. Co prawda, mam wrażenie, że scenariusz ma nieco więcej dziur niż ten z pierwszej części, ale nie popsuło mi to zabawy. 

Ach, i zobaczyłam bardzo ciekawą interpretację postaci Riddlera w najnowszym Batmanie.

Wśród książek znalazło się jedynie Mam nadzieję Katarzyny Czajki-Kominarczuk. To jednak bardzo dobra i lekka pozycja, więc polecam. 

Na koniec wspomnę o trzech grach, na które natrafiłam w 2022 roku. Jedna to bardzo specyficzna produkcja How Fish is Made. Sterujemy w niej... rybą. I to taką, która prawdopodobnie wyląduje w puszcze. Nie chce zbyt wiele zdradzać, zwłaszcza, że gra jest dosyć krótka i darmowa. Ostrzegam jedynie osoby z trypofobią.

W zupełnie innym klimacie osadzona jest Isle of Jura. To gra, w której głównie łowimy ryby i morskie zwierzątka i zwiedzamy małą wyspę. Bardzo relaksujące. Mówię to bez krzty złośliwości, wystarczy włączyć jakiś podcast w tle i można odpocząć wyławiając wirtualne ryby.

Na wyspie osadzona jest również akcja Hooked on You. To symulator randkowania, ale nie byle jaki. Mianowicie naszymi wyborami miłosnymi są Zabójcy z gry sieciowej Dead by Daylight. Dlatego nieudana randka może się skończyć dla nas nawet śmiertelnie. Gameplayu jest tutaj jak na lekarstwo - większość zabawy polega na przewijaniu tekstu i wybieraniu dialogów, a minigierka jest jedna i to dosyć prosta w obsłudze. Jednak sam koncept jest na tyle ciekawy i zabawny, że warto dać tej produkcji szansę. Choćby w imię powiedzenia, że każda potwora znajdzie swojego amatora.